loading

Zawsze na koniec roku liturgicznego i na początku Adwentu czytamy wybrane fragmenty tak zwanej mowy eschatologicznej Jezusa. Mówią one o paruzji, czyli o powtórnym przyjściu Chrystusa na świat i znakach, które będą temu towarzyszyły. Słuchając tych tekstów, można odnieść wrażenie, że jest to zła nowina i chyba słusznie. Ale przecież są to słowa Ewangelii, czyli „Dobrej Nowiny”. Jak zatem czytać te teksty, żeby nie stracić nadziei?
      Jest w tych fragmentach mowa o strasznych wydarzeniach, są tam zapowiedzi: zburzenia świątyni, podboju Judei, wojen, trzęsienia ziemi, głodu, prześladowania, nienawiści między ludźmi, podziałów w rodzinach, bałwochwalstwa, głoszenia fałszywej doktryny. Są w nich także obrazy różnych zaburzeń nawet w normalnym funkcjonowaniu przyrody: słońce się zaćmi i księżyc nie da swego blasku (Mk 13, 24). Same złe wiadomości. Gdzie w tym tekście jest dobra nowina? Ukrywa się ona w jednym wersecie: Ujrzą Syna Człowieczego przychodzącego w obłokach z wielką mocą i chwałą. Wtedy pośle On aniołów i zgromadzi swoich wybranych z czterech stron świata, od krańca ziemi po kraniec nieba. (Mk 13, 26-27). Dobra nowina w tym tekście jest taka, że Syn Człowieczy ma moc zgromadzić przy sobie swoich uczniów. Dzień Pana, czyli paruzja, to będzie dzień zgromadzenia.
      W Bogu jest pasja gromadzenia ludzi w jedność. Ludzie robią wszystko, żeby się rozproszyć, a Bóg robi wszystko, żeby nas zgromadzić. Jest to ciekawe, że kiedy Jezus zapowiada i opisuje wszystkie te kataklizmy, to powtarza: tam nie szukajcie Mesjasza! W tych momentach, kiedy ludzie są głodni, bo jest między nimi nierówność społeczna czy wojny; albo jeśli ludzie pielęgnują podziały między sobą, Jezus powtarza: tam nie ma Mesjasza! Znaków, które zapowiadają przyjście Jezusa, trzeba szukać w jedności między ludźmi. Można powiedzieć, że kiedy ludzie, którzy byli rozproszeni, potrafią się spotkać, wtedy jest koniec świata.
      Jeśli teksty te przeczytamy powierzchownie, to nasza uwaga skupi się wyłącznie na opisanych w nich katastrofach. Często ludzie upatrują znaków powtórnego przyjścia Chrystusa wyłącznie w ewentualnej komecie, która może kiedyś spadnie z nieba, lub w klęskach żywiołowych, trzęsieniach ziemi, powodziach, toczących się na świecie wojnach. Tak to się często pokazuje nam w filmach katastroficznych. Szukając przyjścia Jezusa w nękających ziemię klęskach i katastrofach, może się okazać, że zupełnie Go nie zauważymy. Koniec świata jest wtedy, kiedy ludzie skłóceni ze sobą podają sobie rękę. Ponowne przyjście Jezusa to jest ten moment, kiedy Chrystusowi uda się nas przekonać, że On może nas zgromadzić wokół siebie. A to jak najbardziej jest Dobrą Nowiną.

Rok liturgiczny

Comments are disabled.