loading

Bóg na kartach Pisma Świętego bez wątpienia ukazuje prymat czasu nad przestrzenią, o czym przypomina nam nieustannie także papież Franciszek. Czas jest fenomenalnym zjawiskiem. Żaden człowiek nie może na niego wpłynąć, a jednak każdy mu podlega. Odgrywa w naszym życiu ogromną rolę: każdy chciałby go posiąść, opanować, niemal każdy narzeka na jego brak, na jego niewystarczalność.
      Przestrzeń może być odpowiednia, może jej być za dużo, jak i za mało. Może odpowiadać naszym wymaganiom i sprawiać, że chce się w niej przebywać. Wydaje nam się czymś stałym, niezmiennym, choć, gdyby się dobrze zastanowić, także i to, co materialne w przestrzeni, nosi znamiona upływu czasu… Czas więc odciska swoje piętno w przestrzeni. W niej spędza się jakiś konkretny czas. Staje się on jakby aspektem przestrzeni.
      Kiedy zaś nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swojego (por. Ga 4, 4) – Bóg wchodzi w ludzkie współrzędne czasu i przestrzeni. Wybiera konkretne miejsce, aby mogło się zrealizować to, co postanowił, a do czego w Jego ocenie świat dojrzał. Starożytni Grecy (a za nimi my, chrześcijanie) dla określenia tak wyjątkowego czasu, właściwego do podejmowania jakiejś akcji, używali słowa kairos. Kairos to czas zbawienia, odpowiedni moment zainicjowany przez Boga, który wychodzi poza ramy czasu ciągłego, linearnego, odmierzającego upływ chwil, znanego nam jako chronos. Kairos to chwila doskonała, jedyna i niepowtarzalna spośród wielu, która splata ze sobą wszystkie okoliczności działania.
      To, co wydarza się w tak niezwykłym czasie, w którym Bóg dotyka swoją łaską konkretnych osób, do których kieruje swoje słowo, odbywa się też w konkretnym miejscu. To czas bardzo często determinuje miejsce, w którym coś, co zaplanowaliśmy, może się wydarzyć. W Starym Testamencie w miejscach działania i ukazywania się Boga stawiano stele bądź ołtarze. Dane miejsce było uświęcone Jego zbawczą obecnością. W tych licznych momentach kairosu, jakie znamy z historii zbawienia, Bóg ukazuje, że jest, pamięta, działa, wzywa do nawrócenia, posyła w tym celu proroków, stawia na naszej drodze konkretnych ludzi, którzy pomagają nam wrócić do Stwórcy, podnieść się z upadków i na nowo odnaleźć w Jego ramionach jako objęciach kochającego Ojca. Te ramiona kochającego Ojca stają się swoistym skrzyżowaniem czasu z przestrzenią.
      To wzajemne oddziaływanie czasu i przestrzeni doskonale realizuje Kościół. Bóg daje nam nie tylko czas na Jego doświadczanie, ale daje też ku temu przestrzeń. Przestrzeń rozumianą nie tylko jako pomieszczenie, w którym gromadzą się chrześcijanie pod jednym dachem (choć i ten wymiar widzialnej jedności nie jest bez znaczenia), ale przede wszystkim taką, która pozwala stopniowo, wraz z cyklicznością dni roku liturgicznego, upodabniać się do Chrystusa. To, co znajduje się w budynku kościoła i co w danej jego części jest usytuowane, czemu służy oraz co wskazuje dane miejsce, w którym można się znaleźć, a w którym nie powinno, wprowadza nas w pewien Boży porządek. Przemieniające działanie liturgii przenosi nas w zupełnie inne miejsca rozumiane jako wydarzenia czasu i przestrzeni: od tych przywoływanych w liturgii słowa, przez te, które utwierdzają w nas stałość zbawczych wydarzeń, aż po te, które stają się realizującą się obietnicą przyszłości. Przestrzeń liturgiczna, która tak oddziałuje na odbiorcę, na jego zmysły, staje się bez wątpienia miejscem, w którym człowiek przeżywa swój osobisty i wspólnotowy kairos.

Katecheza liturgiczna

Comments are disabled.