loading

Często, opisując miejsca kultu religijnego, mówimy o ich wyjątkowości, nadprzyrodzoności, poczuciu sacrum, które staje w opozycji do tego, co profanum – odbieranego jako coś codziennego, powszechnego, a wręcz nawet i nie-świętego, a co gorsza, grzesznego. W końcu profanacją określamy zbezczeszczenie tego co święte. Tymczasem sam źródłosłów tych pojęć pokazuje nam, że zarówno te zwroty, jak i idące za nimi przestrzenie, nie muszą się sobie tak rygorystycznie przeciwstawiać.
      Słowo sacrum (łac. sacer – święty, poświęcony, dedykowany bóstwu) oznacza sferę świętości, wokół której koncentrują się wierzenia i świat nadprzyrodzony. Z kolei profanum (z łac. pro – przed, fanum – świątynia) uznawane za sferę tego co świeckie, czego dotyczy codzienne życie człowieka, niekoniecznie musi być odczytywane jako coś negatywnego. Pojęcia sacrum i profanum nie są równoznaczne w zestawieniu: dobry i zły, ale jedno poprzedza drugie. Jeśli profanum jest tym, co stoi przed sacrum, pozostając w semantyce tego słowa, to musimy raczej dostrzec w nim funkcję przygotowawczą, by wejść w to, co jest fanum, czyli to, co jawi się jako sacer, święte.
      Trudno przypisać samemu Bogu pewien styl myślenia, ale opierając się na historii zbawienia, na nieobojętności Boga wobec losu stworzonego przez siebie człowieka, wręcz nie należałoby traktować sacrum i profanum jako skrajnych przeciwieństw. Zdaje się, że ma On bardzo dosłowne podejście do tych pojęć. Bóg wychodzi z tego, co sacrum, by żyć w tym, co pojęciowo znajduje się przed nim, czyli przed sacrum. Opuszcza swoją niebiańską świątynię, komunikuje się z człowiekiem, towarzyszy mu w jego wędrówce, patrzy na jego uciemiężenie i przychodzi mu z pomocą. Bóg, wędrując przez pustynię wraz z Narodem Wybranym, nie zabiega o mieszkanie dla siebie, co ze wstydem uzmysłowi sobie Dawid, gdy Izrael osiądzie w Ziemi Obiecanej, i dostrzeże wspaniałość wybudowanej przez siebie Jerozolimy, swojego pałacu i ciągłe pomieszkiwanie Boga w zwykłym namiocie, w znaku Jego obecności w postaci tablic Dekalogu złożonych w Arce Przymierza.
      Kiedy nastaje pełnia czasów, Syn Boży staje się człowiekiem, wciela się i żyje w profanum, które nie jest dla niego degradacją czy demoralizacją, ale sferą, która jest uświęcana przez Jego obecność. To zaskakujące, że większość znaków i cudów, jakie czyni Jezus, a które opisują Ewangelie, nie dokonuje się w świątyni, ale właśnie w tym, co świeckie, codzienne, bliskie człowiekowi. Chrystus swoją uświęcającą obecnością pokazuje, że to nasza codzienność za Jego przyczyną jakby „wchodzi” do sacrum, przestaje być pro-fanum, a staje się wręcz in-fanum, czyli wchodzi do świątyni, do tego, co święte.
      Bóg przyszedł do tych, co źle się mają (por. Mk 2, 17), przyszedł do swoich (por. J 1, 11), których stworzył, którym udzielił samego siebie, dając im swój obraz i swoje podobieństwo (por. Rdz 1, 26). Skoro Psalmista powie: Pańska jest ziemia i to, co ją napełnia (Ps 24, 1), to w istniejącym świecie mamy raczej szukać przynależności do Stwórcy, niż tego, co by miało od Niego oddalać. Trzeba nam patrzeć i podziwiać, jak to, co święte, oddziałuje na to, co jeszcze takie nie jest, ale jest wezwane, by takim się stało. Architektura sakralna będzie musiała stawiać pewne granice, wydzielać odpowiednie miejsca, ale nigdy nie należy patrzeć na nie w kategorii zakazu i niezasługiwania, ale raczej zaproszenia do udziału w tym, co święte.

Katecheza liturgiczna

Comments are disabled.