Bóg, który dał swojego Syna, aby wyrwać nas z niewoli lęku przed śmiercią, nie jest już oczekiwanym gościem. Jego ostateczne objawienie budzi raczej strach niż entuzjazm z powodu spotkania ukochanej Osoby.
Chrześcijanie pierwszych wieków z niecierpliwością oczekiwali na chwalebny powrót Jezusa. Dzisiejsi wierzący myślą o nim z podobnym niepokojem, z jakim niewierzący wypatrują oznak końca świata.
Bez łaski Boga spontanicznie odwracamy się od Jego przykazań, a zwracamy się ku bożkom, które są tworem naszych samolubnych pragnień. Toteż budowanie dojrzałej wiary musi być oparte na doświadczeniu obecności Boga w historii naszego życia. Dlatego prorok Izajasz modli się, aby Bóg się ukazał, pomimo bolesnej historii naznaczonej porzucaniem Jego dróg (pierwsze czytanie).
Ale oczekiwanie na powrót Pana nie jest „świętą bezczynnością”. To codzienne, pokorne podejmowanie zadań, które On nam wyznaczył. Dlatego wezwanie do nawrócenia obejmuje nie tylko konieczność przestrzegania przykazań, ale też świadome pełnienie woli Boga. Ale czy chcemy i potrafimy odkrywać to, czego Bóg od nas oczekuje? (Ewangelia).
Pełnienie woli Boga owocuje życiem w pokoju. Ponieważ On wychodzi naprzeciw tym, którzy radośnie pełnią sprawiedliwość i pamiętają o Jego drogach (pierwsze czytanie). Kiedy świat lękliwie nasłuchuje oznak katastrof, ogłasza kolejne zagrożenia i diagnozuje nowe, nieuleczalne choroby, chrześcijanie żyją pełnią łask od Boga. Oczekiwanie na spotkanie z Panem chroni przed egoizmem życia, a pytanie o datę końca świata zamienia w pytanie, czy aby we wszystkim czynię to, co się podoba Bogu?
Redakcja
Tymczasem pociąg dojechał do stacji docelowej. Z duszą na ramieniu Takashi ruszył biegiem w stronę domu. Ojciec oczekiwał go na progu, a po przywitaniu rzekł półgłosem:
– Mama miała wylew krwi do mózgu. Stan jest ciężki!
Takashi zdjął buty i pośpieszył do matki. Patrzył na nią z wielkim oddaniem i spostrzegł, że ona odwzajemnia jego spojrzenie, rozpoznaje go, obdarza czułością… lecz nie może nic powiedzieć. Milcząco jednak przemawiały jej oczy. Matka umarła, patrząc na syna! Takashi na zawsze zapamięta tamtą chwilę i jednoznacznie wyzna: Ostatnie spojrzenie mamy obaliło mój ateizm. Ja, który byłem przekonany, że nie istnieje nic takiego jak „dusza”, nagle musiałem w to uwierzyć. Oczy mojej matki dały mi poznać, że duch ludzki nadal żyje po śmierci. Wszystko to było zaledwie przeczuciem, ale takim, jakie doprowadziło mnie do przekonania, że dusza rzeczywiście istnieje!
Po pogrzebie matki Takashi wrócił na studia do Nagasaki. Przygnieciony bólem, próbował czytać Myśli Pascala. Natrafił na to wspaniałe zdanie: „Serce ma swoje racje, których rozum nie zna; widzimy to w tysiącu rzeczy”. Takashi zatrzymał się przy tej myśli i zawołał: Serce dało mi przeczuć, że dusza istnieje. Gdzie więc teraz przebywa moja mama? Co jest po śmierci?
Wrócił do lektury Pascala i natrafił na drugie błyskotliwe spostrzeżenie: Boga czuje serce, nie rozum. Oto, co jest wiara: Bóg dotykalny dla serca, nie dla rozumu.
Młody student zrozumiał, że rozum ludzki nie wystarcza, by dojść do Boga. Bóg nie jest bowiem tylko jakimś pojęciem, lecz osobą. „Powinienem słuchać swojego serca!”– wykrzyknął Takashi. Ale jak to zrobić? Czytając dalej Pascala, zdumiał się kolejną jego myślą: Znamy Boga tylko przez Chrystusa, ale i siebie samych poznajemy tylko dzięki Niemu. Jedynie przez Chrystusa poznajemy życie i śmierć. Z daleka od Niego nie wiemy ani czym jest nasze życie, ani nasza śmierć, ani Bóg, ani my sami.
Takashi zamknął książkę i w ciszy swojego pokoju powiedział sam do siebie: „Tego już za wiele! Kim jest Jezus Chrystus?”. Nie wiedział o tym, ale Jezus już wchodził po cichu w jego życie. Blaise Pascal, wierzący naukowiec, delikatnie uchylił drzwi.
kard. A. Comastri
To była Ona!, Matka Boża i nawrócenie człowieka.
Edydycja Świętego Pawła 2023
Refleksje na dziś oraz wprowadzenia do czytań pochodzą z Biuletynu liturgicznego „Dzień Pański„.
Prenumeratę biuletynu można zamówić pod adresem: Prenumerata – Dzień Pański