Pierwsi chrześcijanie nie lubili łacińskiego określenia templum, czyli świątynia. Miało ono dla nich bardzo pogański wydźwięk. Problem tkwił w mentalności. Świątynie wznoszone przez pogan stawały się domem danego bóstwa i były niedostępne dla ogółu. Górowały nad miastami, patrzono na nie z podziwem, na bogactwo ich zewnętrznych dekoracji, ale wierzono, że zbliżenie się do nich naraża na gniew bogów i profanuje ich świętość. Poza kapłanami, dbającymi o kult, nikt nie mógł nawet pomyśleć o tym, by wejść do tego ziemskiego domu bóstwa. Celom kultycznym służyły dziedzińce świątyń.
Chrześcijan nie przekonywała nawet historia Izraela, który trzykrotnie wznosił ziemskie mieszkanie swojemu Jedynemu Bogu na górze Syjon. Świątynia Jerozolimska także miała swoje „kręgi” dopuszczenia: dziedziniec zewnętrzny (pogan), dziedziniec kobiet, dziedziniec Izraelitów i dziedziniec kapłanów. Serce świątyni stanowił Przybytek, czyli sanktuarium – budynek składający się z trzech części: przedsionka, miejsca świętego i miejsca najświętszego (świętego świętych), do którego arcykapłan mógł wejść tylko raz w roku, by złożyć ofiarę kadzenia, nikt inny nie miał tam prawa wstępu. Tutaj wyraźnie widać hebrajskie znaczenie słowa święty (ha-Kodesz) – oddzielony, inny od reszty.
Dla chrześcijan jedyną i nową świątynią jest Jezus Chrystus – znak obecności Boga i Jego manifestacji. Świątynią stała się zatem nie budowla z kamienia, ale Osoba – Chrystus, Syn Boży, Pośrednik Nowego Przymierza i dóbr przyszłych (por. Hbr 8, 6). Chrystus doprowadził do wypełnienia Starego Testamentu i stał się nową świątynią, nowym ołtarzem i jedyną ofiarą. Skoro we wszystkich, którzy zanurzyli się rzez chrzest w Jego męce, śmierci i zmartwychwstaniu widział prawdziwych członków swojego Ciała, którego On sam był Głową, to jest oczywiste, że każdy ochrzczony stanowi Jego Świątynię, w której zamieszkuje udzielony przez Niego Duch Święty. Chrześcijanin staje się jedyną rzeczywistością duchową, w której Bóg, będący Duchem, odbiera chwałę i uwielbienie od swoich czcicieli w duchu i prawdzie (por. J 4, 24). Tę naukę pogłębia św. Paweł, przypominając o tym, że nie tylko jesteśmy świątynią Boga, w której zamieszkuje Duch, ale też ostrzega, że kto podniósłby rękę na tę świątynię, tego zniszczy sam Bóg (por. 1 Kor 3, 16-17).
Świątynią w Nowym Testamencie jest sam Syn Boży. Chrystus zamieszkuje między swoim Ludem, którego uczynił członkami swojego Ciała. Świątynia staje się więc organizmem żywym, a jest nim ludzka natura Syna Bożego. Zgromadzenie liturgiczne, święte zwołanie (z gr. Ecclesia – Kościół) staje się miejscem zamieszkiwania i przebywania Boga w świątyni duchowej budowanej z żywych kamieni (por. 1 P 2, 5). To od nazwy odpowiadających na to wezwanie i tworzących ową Ecclesię – miejsce ich zgromadzeń, gdzie schodzą się na modlitwę, otrzymuje miano kościoła. To jednak nie budynek staje się miejscem kultu, ale człowiek i Jego serce. Chrześcijanie zaczęli więc organizować sobie miejsca spotkań, które nie stanowiły już kultycznie tej samej koncepcji, co świątynie w religiach pogańskich czy sama świątynia jerozolimska. Dało się zaobserwować, że zarówno poganie, jak i żydzi, modlili się kiedyś przed świątynią, zaś chrześcijanie oddający cześć Bogu w swoim sercu mogli czynić to razem i wewnątrz budynku. To z kolei miało wpływ na rozwój sztuki ikonograficznej wznoszonych przez nich miejsc zgromadzeń liturgicznych.