Wydaje się, że Duch Święty jest najmniej uchwytną z Osób Trójcy Świętej. Kiedy o nim mówimy, to posługujemy się symbolami, metaforami. Określając Ducha Świętego, mówi się o ogniu, gołębicy, wietrze. Ta nieokreśloność jest trudna. Łatwiej poznać Go po działaniu – tak jak wiatr, nie widzimy go bezpośrednio, ale wiemy, jak działa, dostrzegamy drzewa, które się kołyszą itp. Podobnie jest z Duchem Świętym, mimo że nie widzimy, nie doświadczamy Jego obecności.
Najpierw trzeba nam jednak zobaczyć, jaka jest ta wspólnota, zanim przyjdzie do niej Duch Święty. Było to wieczorem, drzwi były zamknięte z obawy przed żydami. Uderzające jest to, że tym, co gromadzi uczniów w wieczerniku, jest strach. Strach to jest najgorsza rzecz, która może zbierać ludzi. To zamknięcie się uczniów w wieczerniku z pewnością nie buduje tej wspólnoty. Od tego, że człowiek zamyka się w swoim domu, świat na zewnątrz się nie zmienia. Nie da się zbudować wspólnoty na wspólnym strachu, na poczuciu, że mamy wspólnego wroga. Jeśli schodzą się ludzie przerażeni i opowiadają tylko o tym, czego się boją, to ich wzajemny lęk będzie się tylko potęgował. To jest cecha uczniów Jezusa po zmartwychwstaniu, ale jeszcze przed Zesłaniem Ducha Świętego.
Kiedy uczniowie Jezusa łączą się we wspólnym strachu, przychodzi do nich zmartwychwstały Pan i od razu daje im lekarstwo, mówi: Pokój Wam! Weźmijcie Ducha Świętego. Duch Święty sprawia, że przestają się bać. On jest zaprzeczeniem lęku. Poza słowami Jezus robi też coś bardzo ważnego: daje im dotknąć swoich ran. Rana to szczególne miejsce. Pokazuje się ją tylko temu, komu bardzo się ufa. Pokazać komuś ranę, to okazać mu swoje zaufanie, z taką nadzieją, że on mi tylko pomoże, nie pogłębi tych ran oraz nie zada nowych. Jezus pokazuje swoje rany uczniom, podkreśla w ten sposób swoją więź z nimi. I to ich przemienia. Do tego momentu bali się tego świata, który był poraniony. Jezus przychodzi i mówi: dotknij moich ran i idź, i dotknij ran tego świata. Idź i zobacz, jak możesz pomóc poranionym ludziom, którzy są na zewnątrz. Nie bój się tych ran. Nie odwracaj od nich głowy. Dlatego Jezus daje uczniom władzę odpuszczania grzechów.
Kościół jest wezwany do tego, żeby towarzyszyć temu poranionemu światu, dotykać jego ran, żeby je leczyć. A nie izolować się od nich. Największą raną tego świata jest grzech. Kościół ma od Jezusa tę moc usuwania grzechu ze świata. Jeżeli chcemy poznać Ducha Świętego po działaniu, to w wieczerniku widzimy, że Duch Święty objawił się tam w ten sposób, iż zmienił postawę uczniów Jezusa względem świata. Bo oni wyszli do świata z władzą odpuszczania grzechów, z mocą leczenia ran tego świata. To jest przejaw działania Ducha Świętego w nas – umiejętność dotykania ran, które noszą w sobie ludzie. Tych fizycznych i duchowych.
Jest konkretny gest, który wyraża przyjście Ducha Świętego w sakramentach. To gest wyciągniętej dłoni. Ten gest jest w każdym sakramencie. Podczas spowiedzi ksiądz, wypowiadając formułę rozgrzeszenia, wyciąga nad nami rękę; kiedy chrzci się dziecko, też jest taki moment nałożenia rąk na dziecko, podobnie przy bierzmowaniu oraz podczas święceń kapłańskich – biskup nakłada dłoń na nowo wyświęcanych. Podczas Eucharystii także pojawia się ten gest. Na ogół podczas słów: uświęć te dary mocą Twojego Ducha… to jest moment zesłania Ducha Świętego na dary eucharystyczne, wtedy kapłan wyciąga nad nimi dłonie. Jest to gest przekazania Ducha Świętego, którego również w sakramentach możemy dostrzec po działaniu.