W każdym z nas żyje pragnienie aktywnego kształtowania swojego istnienia. Mówiąc wprost – chcielibyśmy wziąć sprawy w swoje ręce! I pewnie nie byłoby w tym nic niepokojącego, gdyby nie to, że sami nie jesteśmy zdolni w ten sposób kierować biegiem wydarzeń, by zawsze przynosiły one pozytywny skutek. Trudno nam jednak zaufać Bogu i Jego propozycji, choć mamy tak wiele przykładów całkowitej katastrofy tych, którzy ją odrzucili. Wybierając Boga, nie decydujemy się na jakąś jedną z wielu równorzędnych opcji, lecz na samą esencję prawdy, dobra i miłości. Poza Nim są tylko pozory tych wartości, choć często mienią się one atrakcyjnymi barwami. To wszystko trzeba odrzucić, a potem przyjść do Pana i iść za Nim do końca. Czy przyjmiemy to zaproszenie?…