Czasy, w których przyszło nam żyć, naszpikowane są konsumpcjonizmem: coraz więcej chcemy mieć, dlatego więcej musimy pracować i starać się, by „coś” znaczyć, czyli zajmować jak najlepszą pozycję społeczną. Takie działanie skupia nas na sobie i własnych możliwościach. Tymczasem mamy patrzeć na Jezusa – naszego przewodnika w wierze i wychwalać Go całym sercem. On z miłości stworzył człowieka, a gdy zasłużył na potępienie, odkupił go w swoim miłosierdziu (1. prefacja zwykła). Nie oznacza to braku jakichkolwiek wymagań wobec siebie i innych. Mamy przychodzić do Jezusa, „dotykać” Go z wiarą w słowie Bożym, w sakramentach i na Nim opierać wszystkie swoje siły.