Prostą konsekwencją grzechu pierworodnego jest bałwochwalstwo. Tak więc jest w istocie rzeczy, gdy idziemy jedynie za tym, co nam się podoba, wówczas prędzej czy później zaczynamy bałwochwalczo czcić swój egoizm i pychę. Za boga jesteśmy skłonni uznać każdego, kto spełnia oczekiwania naszego egoizmu i pychy. Tworzymy sobie takich bogów, jacy nam pasują. Mało tego, gdy oczekiwania naszego egoizmu i pychy nie są spełnione, wówczas uważamy, że Boga tu nie ma, nie jest zainteresowany, jest słaby albo sobie nie radzi – bo przecież powinien czynić to, co my chcemy. A ostatecznie nasza religijność staje się magiczna: szukamy na Boga sposobu, by zrobił to, co my chcemy. Tymczasem to Bóg szuka nieustannie sposobu na nas, byśmy się zmienili – zmienili i wreszcie Mu zaufali, że to On wie, co jest dobre dla nas, nawet gdy to nie jest tym, czego oczekujemy. I to jest zbawienie, które Bóg przynosi: zmiana myślenia, przekonanie, że Bóg wszystko czyni dobrze.