Z każdym dniem Wielkiego Tygodnia doświadczamy coraz większego napięcia. Z jednej strony, obnaża się przed nami skażona grzechem i strachem ludzka natura. Z drugiej, staje przed nami Zbawiciel, gotowy na złożenie z siebie ofiary doskonałej. Nie chodzi o to, by przerażać się własną słabością, wyliczać w nieskończoność swoje zdrady, a potem w ramach zadośćuczynienia płakać nad Męką i Śmiercią Pana. Żal jest oczywiście nam potrzebny, by skruszył pychę naszych serc. Ale potrzebna jest nam również cnota wierności. Bądźmy jednak realistami – będziemy wracali do niektórych
błędów, jeszcze nieraz upadniemy, zerwiemy więź z Bogiem. Wierność to też umiejętność ciągłego wracania, niezależnie od tego, jak daleko tym razem odeszliśmy.