PROŚ Z WIARĄ BOGA, A OTRZYMASZ STOKROĆ WIĘCEJ
Każdy, kto choć raz w życiu doświadczył, czym jest uporczywe proszenie o coś, wie, jak wiele zależy od osobistej wytrwałości. Ta wytrwałość jest tym większa, gdy stawka idzie o życie. Abraham proszący Boga o litość i apostołowie, których Jezus uczy modlitwy, otrzymują wyjątkową lekcję.
Abraham wie, że dystans, który dzieli jego i Boga, jest ogromny. Mimo to nie boi się prosić Stwórcę w imieniu owych sprawiedliwych, którzy pozostawali w Sodomie i Gomorze. Wierzy, że Bóg nie zniszczy sprawiedliwego bez ostrzeżenia. Swoisty targ, który odbywa z Bogiem, mieści się w mentalności ludów Bliskiego Wschodu. Abraham poniekąd wierzy, że uda się zachować miasta od zniszczenia, o ile Bóg da czas na poprawę, na wprowadzenie moralnych zmian. Ciąg dalszy tej opowieści jest nam znany. Owe „miasta grzechu” stają się symbolem tego, co najbardziej zepsute.
W Ewangelii Łukaszowej Jezus przekazuje swoim uczniom modlitwę pięciu próśb. W innych ewangelicznych redakcjach jest ich siedem. Apostołowie chcieli, aby ich Mistrz, wzorem innych nauczycieli, nauczył ich się modlić. Własna, oryginalna modlitwa była pewnym znakiem rozpoznawczym ich wspólnoty. Tak jest i dziś. „Ojcze nasz” to najbardziej znana modlitwa chrześcijańska. Ona uczy, jak żyć, uczy przede wszystkim trudnej sztuki proszenia. Modlitwa Pańska niesie prośbę z pewnym trudnym warunkiem: „przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczymy każdemu, kto nam zawini”. Za kilka dni wielu będzie wspominać rocznicę Powstania Warszawskiego. Ten narodowy zryw okupiony męczeństwem wielu naszych rodaków jest także okazją do postawienia pytania o przebaczenie. Czy my jako naród, ale i jako konkretne osoby potrafimy dziś z pełnym przekonaniem i wiarą przebaczyć naszym winowajcom? Nie tylko tym z czasów okrutnej wojny. Nasza codzienna wytrwałość w tym względzie będzie rodziła pokój w naszych sercach. O to warto się modlić. By już nigdy nikt nie musiał podnosić karabinów.