loading

2019.08.11 – 19 NIEDZIELA ZWYKŁA

OCZEKUJ Z WIARĄ PRZYJŚCIA PANA
Chrześcijanie pierwszych wieków żyli przekonani o bliskości powtórnego przyjścia Jezusa. Ich wiara – jak wiara Abrahama – była wystawiona na próbę. Nie jest łatwo wyczekiwać w gotowości powrotu Mistrza z Nazaretu. Słowo Boże daje nam dziś nadzieję – Bóg dotrzymuje swoich obietnic.
Autor Listu do Hebrajczyków oznajmia, że przyszła nadzieja chrześcijan jest ściśle związana z historią ludu wybranego, Izraela. Abraham i Sara to figury, zapowiedź Nowego Ludu, odkupionego przez śmierć Jezusa Chrystusa. Ich zaufanie Bogu, decyzja wyruszenia w drogę, wyjście ze swojej ziemi stanowią kluczowe elementy powszechnej historii zbawienia. Nie można w pełni zrozumieć tej historii bez otwarcia kart Starego Testamentu. Ojciec wiary – Abraham – wyczekiwał spełnienia Bożych obietnic. Nie zawiódł się, a jego potomstwo jest „tak liczne jak gwiazdy na niebie”.
W dzisiejszej Ewangelii Jezus, posługując się przypowieścią, kieruje zachętę do czujności i gotowości na spotkanie z Nim. To my jesteśmy sługami wiernymi i roztropnymi, których zachęca do wypełnienia powierzonej misji. Nagroda jest wielka. To możliwość ucztowania przy niebiańskim stole i bycia gośćmi samego Boga. Jest jednak jeden warunek. Nie wolno nam przegapić godziny powrotu Mistrza. Zadanie z pozoru łatwe, ale każdy, kto kiedykolwiek oczekiwał nocą na ważny telefon czy wizytę kogoś bliskiego, wie jak łatwo po prostu zasnąć.
Dziś ludzie nie potrafią czuwać, wyczekiwać nadchodzących wydarzeń. Życie jest regulowane przez kalendarze i powiadamiające o wszystkim smart-urządzenia. Dlatego największa walka toczy się na poziomie duchowym – czuwać, by grzech nie nałożył na oczy duszy swoistej zasłony. Jezus od wieków „wysyła” sygnały zapowiadające Jego powtórne przyjście. Są nimi ludzie, sytuacje, wydarzenia, spotkania i rozmowy – nasza osobista historia zbawienia.
Czy jesteśmy na tyle świadomi swojej misji jako chrześcijanie, by dostrzec „znaki czasów”? Czy nasze biodra są „przepasane”, czy może bardziej „opasane” dobrami tego świata, opóźniając nas w drodze na spotkanie z Panem? Czy ewangeliczna pochodnia w naszych rękach płonie jasnym światłem wiary, czy kopci swądem grzechu?