Uczniowie Jezusa, mając do dyspozycji pięć chlebów i dwie ryby, mieli nakarmić blisko pięć tysięcy ludzi. Po ludzku patrząc, było to niewykonalne. Jezus, stawiając ich przed takim zadaniem, chciał wzmocnić ich wiarę.
Ile to razy w naszym życiu stajemy przed podobną sytuacją. Nie mając wystarczających środków finansowych, możliwości czasowych albo odpowiednich kompetencji, mamy wykonać coś — co jak się wydaje — totalnie nas przerasta. Zaczynamy się wówczas modlić, prosząc Boga o pomoc. Zadajemy sobie jednocześnie pytanie, dlaczego musimy stawiać czoła takim wyzwaniom.
Jezus chciał wystawić swoich uczniów na próbę. Chciał sprawdzić, jaka jest ich wiara. Czy rzeczywiście są w stanie uwierzyć bardziej działaniu Opatrzności Bożej niż ludzkim kalkulacjom.
Bóg stawia nas i będzie stawiał przed różnymi trudnymi sytuacjami po to, abyśmy umocnili się w wierze. Bo tam, gdzie sięga potęga rozumu i naszych ludzkich predyspozycji, wiara niestety zaczyna słabnąć. Bo po co nam Bóg, skoro wszystko jesteśmy w stanie wykonać sami?
Każda trudna sytuacja w naszym życiu może zostać rozwiązana w kluczu wiary. Pamiętajmy, że jesteśmy narzędziem w rękach Boga. Jeśli Bóg chce nami się posłużyć, to poukłada wszystko tak, jak zostało to przez Niego zaplanowane. Natomiast trudności, jakie temu towarzyszą, będą jedynie sprawdzianem naszej wiary i dyspozycyjności w wypełnianiu woli Bożej.
Wkrótce rozpoczynamy miesiąc trzeźwości. Może ktoś z uzależnionych od alkoholu myśli sobie, że już nigdy nie wyjdzie z tego nałogu. Ale jeśli Jezus był w stanie nakarmić pięcioma chlebami i dwoma rybami blisko pięć tysięcy ludzi, to czy nie ma On mocy uwolnić alkoholika od nałogu? Odwagi!
ks. Mariusz Krawiec, paulista
Przerwał. Nie mógł dalej mówić. Działo się w nim coś trudnego do wyrażenia.
– Jak bardzo ma we mnie narastać wiara – zaczął po dłuższej chwili. – Tej wiary jest wciąż za mało. Coraz bardziej się przekonuję, że jednak powinny być dalsze jej przedpola. Że ta wiara musi osadzać się w codzienności, żeby nic, po ludzku, nie widząc, dostrzec niebo rozpięte nad ołtarzem, na którym odprawiam Najświętszą Ofiarę.
To, co dzieje się na ołtarzu, jest dla nas ciągle jakąś abstrakcją. Nieraz zastanawiam się, dlaczego tak trudno jest nam uwierzyć w realność „wydarzenia eucharystycznego”.
– Dla człowieka współczesnego – odparłem – Bóg obecny w Eucharystii jest daleki, bardzo daleki. Dzisiejszy człowiek wydaje się mieć tylko doczesność i to doczesność, która nic mu nie mówi o Bogu. Świeckość przenika dziś całość lub prawie całość ludzkiego życia. Sacrum, religia stają się w najlepszym razie marginesem życia, zresztą zwykle niebudzącym większego zainteresowania. Gdy więc sam Bóg udziela się człowiekowi w Eucharystii, pozostaje nieodkryty. Sam Bóg przychodzi, ale nie znajduje wiary. Pozostaje daleki. Bo wiara oznacza bliskość, kontakt osobowy, w którym Bóg mówi do człowieka, a człowiek odnajduje w Nim niezwykłą, ogarniającą go miłość.
ks. Tadeusz Dajczer, Miłująca obecność, Rozważania o Eucharystii, Edycja Świętego Pawła, Częstochowa 2019.
Ksiądz Tadeusz Dajczer był wybitnym religioznawcą
i teologiem, współzałożycielem Ruchu Rodzin Nazaretańskich. Był pasjonatem wiary i Eucharystii, poszukiwanym kierownikiem duchowym i autorem wybitnych dzieł duchowych. Pisząc o miłującej obecności Boga, wprowadza czytelnika w rozważania na temat Eucharystii. Uświadamia, że wiara, którą otrzymujemy w Kościele, jest relacją z Bogiem i ma swoją długą historię sięgającą Abrahama. A na koniec pisze o tym, co w nas musi się zmienić w drodze do świętości, o koniecznych oczyszczeniach na drodze wiary.
Refleksje na dziś oraz wprowadzenia do czytań pochodzą z Biuletynu liturgicznego „Dzień Pański”.
Prenumeratę Biuletynu „Dzień Pański” można zamówić pod adresem,
https://prenumerata.edycja.com.pl