loading

2022.02.27 – 8 NIEDZIELA ZWYKŁA

PRAWDZIWI I FAŁSZYWI NAUCZYCIELE

Co to za mądrość? – Pytali mieszkańcy z Nazaretu, słuchając Jezusa. Ewangelia tej niedzieli obdarowuje nas perełkami ewangelicznej mądrości. Tematem jest rozpoznanie dobrego człowieka, które wcale nie jest takie oczywiste.

 

 

 

 

Czym się różnią prawdziwi i fałszywi nauczyciele? Wiarogodność osób, które nauczają moralności, w dużej mierze zależy od tego, na ile one same potrafią żyć konsekwentnie zgodnie z tym, czego nauczają. Ile osób także w naszym czasie potrafi żyć w ten sposób? Raczej niewiele. Mamy uzdolnionych mówców, ale tylko niewielu z nich potrafi pokazać świadectwem swojego życia, że to, czego nauczają, jest ważne i możliwe do wprowadzenia w życie.

 

 

 

 

W czasach Jezusa ten temat miał charakter czysto religijny. Faryzeusze postrzegani byli jako ci, którzy potrafią doskonale wypełniać prawo Mojżesza. Do tej doskonałości faryzeusze dochodzili również dzięki temu, że do wymagań Prawa dodawali wymagania, które nakładali na siebie i lud, który – nie mogąc ich wszystkich zrealizować – trwał w przeświadczeniu o niemożności wypełnienia Prawa. Jednocześnie, przynajmniej część owego ludu była przekonana, że faryzeuszom się to udaje.

 

 

 

 

Z tego powodu faryzeusze zaczęli patrzeć na innych z góry, przekonani, że sami są bliżej Boga niż pozostali Izraelici.

 

 

 

 

Dlatego też Pan Jezus kieruje do faryzeuszy mocne słowa: „Czy może niewidomy prowadzić niewidomego? (…) Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? Biada wam!”.

 

 

 

 

Każdy chrześcijanin daje świadectwo swoim życiem. Warto zastanowić się, jakie ja stawiam wymagania drugiemu człowiekowi? Zdecydowanie łatwiej jest rozpoznać braki u innych niż u siebie, szczególnie wtedy, gdy mamy nad drugim władzę.

 

 

 

 

Jezus demaskuje dziś naszą pychę, która potrafi się dobrze ukrywać.

 

 

 

 

o. Luca Bovio IMC, Papieskie Dzieła Misyjne

NA DOBRE I ZŁE

Najpierw nazywano ją genialną i świętą, potem – szaloną intrygantką, po której trzeba zniszczyć wszelki ślad. Z jej osobą wiąże się jedno z największych dzieł współpracy misyjnej Kościoła, które obchodzi w tym roku 200 lat. A wszystko zaczęło się od decyzji, którą podjęła jako nastolatka pod wpływem kazania w kościele.

 

 

 

 

Dziewczyną, o której mowa była Paulina Jaricot, a jej decyzja nie była chwilowym uniesieniem. Dzięki zamożnej i wpływowej rodzinie mogła żyć w dostatku i królować na salonach wśród „wielkich tego świata”. Ona jednak postanowiła radykalnie zerwać z próżnością, aby służyć Bogu.

 

 

 

 

„Szukałam wszędzie swojego Boga – w kwiatach, gwiazdach, księżycu. Całowałam niekiedy liście drzew, ponieważ wyszły spod ręki Stwórcy” – czytamy w listach Pauliny. To pragnienie wyrażania miłości zaprowadziło ją na ulice Lyonu do ubogich i odrzuconych – biedaków i prostytutek. Starała się wyrwać ich z nędzy z właściwą sobie delikatnością i szacunkiem.

 

 

 

 

Gdy również jej brat Fileas porzucił światowe życie – spełniło się ich wspólne marzenie z dzieciństwa. On został misjonarzem, a ona pozostała „na zapleczu”, by organizować dla niego pomoc. To zajęcie pochłonęło serce i umysł Pauliny do tego stopnia, że jeden z jej pomysłów przyniósł nieoczekiwane rezultaty. Był to system dziesięcioosobowych grup, w których każda osoba miała stworzyć kolejną „dziesiątkę”. Paulina porównała je do „rozżarzonych węgielków”, od których zapalają się kolejne. W ten sposób stworzyła Stowarzyszenie Rozkrzewiania Wiary.

 

 

 

 

Gdy inicjatywy Pauliny odnosiły sukces – nazywano ją genialną i świętą. Do czasu, gdy nie stała się ofiarą przemyślnej intrygi. Wtedy doświadczyła pogardy, a nawet nienawiści ze strony dawnych przyjaciół, sąsiadów i współpracowników. Patrzyła, jak niszczą wszystko, co budowała. A potem umarła w nędzy i opuszczeniu.

 

 

 

 

Co wówczas działo się w duszy tej kobiety? Paulina uznała to cierpienie za zaszczyt i konsekwencję obranej drogi. Chciała podążać za głosem Miłości bez względu na cenę. Chciała upodobnić się do Chrystusa i być Mu wierna „w zdrowiu i chorobie, wśród sukcesów i porażek”. Dlatego z tą samą czułością, z którą w młodości całowała liście drzew i patrzyła na ulicznego nędzarza, całowała swój krzyż – świadcząc o tym, że nic już do niej nie należy.

Anna Sobiech, Papieskie Dzieła Misyjne

Refleksje na dziś oraz wprowadzenia do czytań pochodzą z Biuletynu liturgicznego „Dzień Pański”.
Prenumeratę Biuletynu „Dzień Pański” można zamówić pod adresem: Prenumerata – Dzień Pański