Codziennie docierają do nas tysiące słów. Jesteśmy informowani, pouczani, napominani, mobilizowani. Bywamy też chwaleni, ale rzadziej. Słowa częściej nas atakują, niż wspierają.
Dlatego skarbem jest filiżanka kawy wypita w towarzystwie bliskiej osoby. Można pomilczeć, można wymienić parę zdań. Na pewno warto wtedy słuchać słów, które dają więcej życia niż najlepsza kawa. Słuchać też z bezinteresowną ciekawością poznawania tajemnicy drugiego człowieka.
Pośród tych, w których towarzystwie dobrze się czujemy, jest jedna Osoba szczególna. To Jezus Chrystus. Czasem pamiętamy, że On jest najważniejszy. A czasem wiemy tylko, że Jest. I odkrywamy Go, gdy nasze życie przypomina rozszalały cyklon. W tzw. „oku cyklonu” zawsze panuje bezwzględny spokój. Jezus jest wtedy pośród tego cyklonu odnalezionym spokojem.
Możemy sobie wyobrazić „huragan” sprzecznych uczuć w sercu Abrahama, gdy wchodził na górę, aby złożyć syna w ofierze. A potem spokój po słowach Boga przekazanych mu przez anioła. Bóg, który JEST. Jako fundament wiary Abrahama i mojej.
Możemy sobie wyobrazić przemienienie na górze Tabor. Prawie multimedialne widowisko. Napełniające uczniów zachwytem i lękiem jednocześnie. A potem głos: „To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie” (Mk 9, 7). Jezus w centrum „duchowego cyklonu” na górze Tabor. Jako Słowo, które stało się ciałem. Gdy odkryję, że Jezus jest w centrum mojego życia, wtedy Go usłyszę. W modlitwie, w słowie Ewangelii, w wydarzeniach. Jezus nie oskarża, nie potępia. On do mnie mówi.
Redakcja
Refleksje na dziś pochodzą z Biuletynu liturgicznego „Dzień Pański„.
Prenumeratę biuletynu można zamówić pod adresem: Prenumerata – Dzień Pański